Chowam się w Szczebrzeszynie
pod latarnią jest najciemniej
Mój skrócony cień przestaje
uciekać z prawa na lewo
Dosyć daleko dyszy duch dziejów
Przycupnięty w kąciku historii
trzcina wiotka nie za bardzo myśląca
gnę się ale nie łamię
Przestępuję z nogi na nogę
Rok przestępny rok wielu przestępstw
Rzadko i niepotrzebnie szum mami husarskich skrzydeł
Fałszywie brzmią średniojęzykowe
Łatwiej nie być niż być czym się nie jest
Wieprz zalewa mnie brudną kałużą
Ale zaklęcia bronią szemrzące
znad rzek Babilonu znad Soły i Memla
Otaczają mnie anioły stworzone na jedną piosenkę
Sczezną przede mną