HOMO ANONIMUS albo ARTURA MAJKI WYJŚCIE Z ANONIMOWOŚCI

Wspomnienie z wystawy Artura Majki w paryskiej galerii Roi Doré.

Artur to pracujący od lat nad Sekwaną Polak. Wystawa zatytułowana Homo Anonimus była wysoko oceniana przez francuską publiczność.

Majka przedstawia niewielkich rozmiarów, szybko wykonane szkice portretowe, wzmacniając je wielkimi powtórzeniami rysunków, umieszczonymi na ścianach metodą kalkomanii. A w obrazach o gęstej fakturze (akrylowych i z grafiką komputerową) odnaleźć można złoto prawosławnych ikon. Dominują gorące, jesienne brązy, przechodzące w krzykliwą czerwień, z rzadka schłodzone niebieskawą bielą i szarością.

Bez żadnej literatury, tylko poprzez techniki malarskie, sztuka Artura Majki pobudza do pytań: kim jesteśmy, gdzie i kiedy? A jeśli nawet częściowo odpowiemy to budzi się nowa refleksja – co robimy tu i teraz? A na te egzystencjalne kwestie nakładają się problemy pozornie tylko czysto malarskie – czym jest rysunek, czym jest pejzaż, krajobraz miejski przede wszystkim, jakie jest miejsce portretu w pejzażu.

Homo Anonimus –  tłumaczy artysta tytuł wystawy – dlatego, że są na niej również szkicowe portrety ludzi spotkanych, zobaczonych w metrze, ludzi, o których nic nie wiem ani oni nic o mnie nie wiedzą. Nie wiedzą i nie widzą, że ich rysuję, bo kiedy zauważają, to stają się zażenowani, jakbym im odbierał kawałek tożsamości. To prawda, portretowanie to wkraczanie w intymność, jest w tym większa inwazyjność niż w aktach, bo akt nie jest obnażaniem się, więcej nagości może być w twarzy, a zresztą nagości nie ma się, co wstydzić.

Wcześniej  Majka pokazał w Paryżu abstrakcyjne płótna, będące tylko bardzo delikatną aluzją do miasta i ulicy. Tym razem abstrakcji jest mniej i wyczuwa się w nich czy raczej dostrzega, obecność ludzką.

–  Nawet w tych najbardziej abstrakcyjnych obrazach wciąż przedstawiam ludzi. – podkreśla Artur Majka. – Patrząc na nie wciąż jestem w stanie odbyć drogę odwrotną i jeszcze raz narysować modele, które mi do nich posłużyły, „wiernie” oddając ich rysy. według mnie abstrakcja absolutna nie istnieje, a to dlatego, że nasz sposób percepcji, polega na tym, że wszędzie i zawsze szukamy rzeczywistego tworu.

Mówimy, ze sztuka łamie wszelkie granice. Po przekroczeniu, po unieważnieniu kolejnych granic, abstrakcja okazuje się rzeczywistością. Potrzeba było tylko znaleźć odpowiedni punkt widzenia, żeby tę rzeczywistość znaleźć. W sobie. Albo w swoich snach.  Może właśnie dlatego sztuka jest konieczna.

Artur Majka i Ludwik Lewin, Paryż 2016.

Artur Majka i Ludwik Lewin, Paryż 2016.

Majka przypomina spotkanie ze słynnym profesorem, Tadeuszem Malińskim, specjalistą od nanotechnologii:

Powiedział mi, że naukowcy po to, by posuwać się naprzód potrzebują artystów, a to dlatego, że wyobrażają sobie oni niewyobrażalne, a naukowiec jest w stanie wszystko policzyć i wytłumaczyć racjonalnie. I tylko racjonalnie. Po to, by pchnąć go na nowe ścieżki, potrzebuje irracjonalnego artysty. 

Działająca w paryskiej dzielnicy Marais, prowadzona przez Józefa Rudka, galeria Roi Doré pokazuje przede wszystkim polskich artystów, ale do Polaków się nie ogranicza, starając ustrzec się przed tak łatwo powstającym na obczyźnie „polskim gettem”. Wystawy miały tu dwie wybitne rzeźbiarki Aliska Lahusen i Ludwika Ogorzelec, a wśród malarzy Joanna Flatau zadziwiła w początku 2012 roku nadzwyczajnymi Nastrojami. Galeria pokazała również retrospektywę zmarłej w 2005 roku Joanny Wierusz-Kowalskiej. Wystawiali u „Pozłacanego Króla”  (to właśnie znaczy Roi Doré) między innymi: Michał Batory, Stasys Eidrigevicius oraz Wojciech Siudmak.

Na zdjęciu obraz Artura Majki „Czekam”, akryl na płótnie (73×100 cm).


Strona oficjalna Artura Majki (www.arturmajka.eu)